Niespodzianka to zbyt mało powiedziane, bo zwycięstwo beniaminka ekstraligi z aktualnym mistrzem kraju to prawdziwa sensacja. Goście z Sanoka byli zdecydowanym faworytem spotkania, mecz długo układał się po ich myśli.
Przez ponad połowę spotkania Ciarko zdecydowanie dominowało bowiem na lodzie. Po pierwszej tercji prowadziło już 2:0, po dwóch trafieniach Kanadyjczyka Matta Williamsa, a w 34. minucie podwyższyło na 3:0 i wydawało się, że losy spotkania są rozstrzygnięte. W tym momencie goście nieco spuścili z tonu, wciąż zdecydowanie przeważali na lodzie, częściej atakowali, ale w ich grze było widać więcej nonszalancji, nieskuteczności i niedokładności.
W zespole z Opola doskonale spisywał się z kolei amerykański bramkarz John Murray, który jeszcze niedawno grał właśnie w klubie z Sanoka, a jego koledzy z pola popisywali się wyśmienitą skutecznością, bo choć rzadziej strzelali, częściej trafiali. W 37. minucie po szybkim kontrataku strzał Sebastiana Szydło odbił bramkarz gości Kanadyjczyk Bryan Pitton, ale przy dobitce Macieja Rompkowskiego był bezradny i opolanie zmniejszyli stratę do dwóch goli. Nie minęły dwie minuty, a bramkę kontaktową po indywidualnej akcji zdobył drugi z naszych Amerykanów Joseph Harcharik i na drugą przerwę opolanie schodzili, przegrywając 2:3.
W trzeciej odsłonie opolanie zagrali bez kompleksów, wyczuli swoją szansę na korzystny
wynik, walczyli o każdy krążek i odwrócili losy meczu. W zdawało się straconej sytuacji do wyrównania doprowadził Michał Szczurek, a kilka minut później po kolejnym kontrataku walecznością po raz kolejny popisał się Harcharik i wyprowadził opolski zespół na prowadzenie 4:3.
Co prawda nieco ponad pięć minut przed ostatnią syreną goście wyrównali stan meczu po trafieniu Roberta Kosteckiego, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy. Dwie i pół minuty przed końcem po indywidualnej akcji na kolejne prowadzenie opolan wyprowadził Łukasz Korzeniowski. A 45 sekund przed końcem krążek z własnej tercji do pustej bramki skierował Szczurek, który ustalił wynik meczu i sensacja stała się faktem.
- Sanok był zdecydowanym faworytem, grali lepiej od nas, ale my wygraliśmy ten mecz ambicją. Nie załamaliśmy się przy 0:3, wszyscy zawodnicy walczyli do końca i to dało efekt - mówił po meczu szczęśliwy skrzydłowy Orlika Marcin Obrał. Chwalił przy tym golkipera Johna Murraya, nie od dziś przecież wiadomo, że w
hokeju postawa bramkarza jest kluczowym elementem. - Należy się cieszyć, że tak dobry zawodnik, jak John do nas dołączył - dodawał.
Warto jeszcze wspomnieć, że opolanie zagrali osłabieni brakiem dwóch sprowadzonych niedawno zagranicznych zawodników: kanadyjskiego obrońcy Kyle'a Marianiego i rosyjskiego skrzydłowego Stanisława Wirolainena, którzy nie są jeszcze potwierdzeni do gry. Zagrać nie mógł także kontuzjowany Filip Stopiński.
Orlik Opole - Ciarko PBS Bank KH Sanok 6:4 (0:2, 2:1, 4:1)
Bramki: Rompkowski (37.), Harcharik (38.), (49.), Szczurek (43.), (60.), Korzeniowski (55.) - Williams (6.), (10.), Zapała (34.), Kostecki (58.)
Orlik: Murray - Bychawski, Semiannikow, Zwierz, Korzeniowski, Tichomirow; Sznotala, M. Stopiński, Obrał, Harcharik, Wójcik; Sordon, Kostek, Szczurek, Szydło, Rompkowski; Trawczyński, Resiak, Gawlik, Duda