Temat szatni na opolskim obiekcie co kilka miesięcy powraca niczym bumerang, a choć po remoncie generalny wydawało się, że to już koniec kłopotów, okazało się, że niestety nie.
Szatnia niczym ruina
Przypomnijmy - pomysł modernizacji przebieralni na stadionie przy ul. Oleskiej pojawił się pod koniec 2012 roku, przy okazji organizacji w
Opolu spotkania młodzieżówek Polski i Słowenii, gdy z uwagi na fatalny stan zaplecza piłkarze przebierali się w specjalnych kontenerach. MOSiR i władze miasta podjęły wówczas decyzję, że potrzebna jest generalna modernizacja szatni. Zresztą trudno się im dziwić.
Kilka miesięcy później - po awansie Odry do II ligi - inwestycja stała się koniecznością, a po wielomiesięcznych przygotowaniach, kłopotach z przetargiem i zebraniem odpowiedniej kwoty (początkowo planowano wydać 200 tys., ostatecznie remont kosztował ponad 300 tys. zł, więc radni musieli przegłosować przekazanie na ten cel dodatkowych środków), prace ruszyły w połowie ubiegłego roku.
Na czas remontu piłkarze przebierali się na pobliskim korcie tenisowym i na basenie, a w końcu, w
październiku 2013 roku, oddano do użytku nowoczesne przebieralnie. Projektowane były one zgodnie z wymogami UEFA i FIFA, a żeby spełnić wysokie standardy, konieczne były m.in. powiększenie powierzchni szatni, zmiana układu pomieszczeń i stworzenie nowego, osobnego wyjścia na murawę. Trzeba przyznać, że efekt robi wrażenie.
- Zgodnie z dokumentacją z takim zapleczem możemy organizować u nas nawet spotkania III rundy Ligi Mistrzów i IV rundy Ligi Europy oraz towarzyskie mecze kadry, łącznie z pojedynkami pierwszej reprezentacji - podkreśla zadowolony dyrektor MOSiR-u Sławomir Kożuszko.
Tymczasem okazało się, że opolskie szatnie...
...nie spełniają wymagań II ligi
Kością niezgody jest... ubikacja, a w zasadzie jej brak, bowiem zgodnie z podręcznikiem licencyjnym dla klubów II ligi "każda szatnia musi posiadać dwie toalety (z sedesami) i jeden pisuar". Tymczasem przy Oleskiej jest tylko pisuar i jedna toaleta. - Jak to jest możliwe, że spełnione są wymogi FIFA i UEFA, a II ligi już nie? - pyta zirytowany dyrektor Kożuszko.
Odpowiada mu prezes Opolskiego Związku Piłki Nożnej. - Każda federacja ma prawo zawyżyć lub zaniżyć pewne standardy i w tym przypadku mamy właśnie do czynienia z ich podwyższeniem. Sytuacja jest o tyle dziwna, że zazwyczaj wymogi międzynarodowe są wyższe niż krajowe, a co dopiero na trzecim poziomie rozgrywkowym. Moim zdaniem to zwykłe niedopatrzenie - bagatelizuje problem
Marek Procyszyn i uspokaja. - Nie może być mowy, że z tak błahego powodu Odra może mieć jakiekolwiek kłopoty z licencją. Zwłaszcza że w budynku klubowym jest jeszcze kilka innych ubikacji, a prawda jest taka, że szatnie w Opolu to czołówka nie tylko wśród klubów II, ale i I ligi - dodaje.
Prezes OZPN przypomina także problemy z organizacją finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. - Rozgrywano tam spotkania Euro 2012 i mecze reprezentacji, a gdy przyszło do pojedynku PP, okazało się, że obiekt nie spełnia odpowiednich wymogów - wspomina. Zaznacza przy tym, że poruszy problem w piłkarskiej centrali, aby zmienić nieco standardy licencyjne, tak by w przyszłości do podobnych absurdalnych sytuacji już nie dochodziło.
Miasto inwestuje w stadion
Brak ubikacji to niejedyne zastrzeżenia komisji licencyjnej dotyczące opolskiego stadionu. Wśród innych niedoróbek zauważono także braki m.in. 900 siedzisk o wysokości minimum 30 cm (obecne są o kilka centymetrów niższe), siedzisk w sektorze gości, wydzielonych miejsc dla niepełnosprawnych i dojazdów do nich czy stanowiska dla sędziego technicznego. Większość zastrzeżeń została już poprawiona, a w ostatnim czasie zrobiono nawet więcej, bo zamontowano także m.in. system nawadniania murawy i system ewidencji i identyfikacji widzów, na co władze miasta i klub wydali w sumie ponad 100 tys. zł.
Ostatnią niezbędną inwestycją jest montaż wspominanych 900 siedzeń. W ubiegły czwartek radni Opola zatwierdzili na sesji przyznanie środków na ten cel. - Przed pierwszym spotkaniem kolejnego sezonu stadion będzie więc spełniał już wszystkie wymogi. Oczywiście poza tą jedną nieszczęsną ubikacją - zaznacza Kożuszko.
Niestety, wygląda na to, że wszelkie inwestycje będą służyć opolskim piłkarzom już nie w II, ale w III lidze, bo Odra ma tylko teoretyczne szanse na utrzymanie, a dziś może je ostatecznie stracić i po zaledwie jednym roku spędzonym w II lidze, znów będzie występować w czwartej klasie rozgrywkowej.