Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Nieobecność wychowanka Stali Nysa, który ma za sobą grę także w Zaksie Kędzierzyn-Koźle, jest tym większym zaskoczeniem, iż w kadrze na tak prestiżowym turnieju zabraknie go po raz pierwszy od sześciu lat. Wcześniej nie było go w składzie na igrzyska olimpijskie w 2008 roku, jeszcze za kadencji Raula Lozano. Wówczas rywalizację przegrał z takimi siatkarzami jak Mariusz Wlazłym i Piotr Gruszka. Teraz lepsi okazali się Rafał Buszek, Michał Kubiak, Mateusz Mika i Michał Winiarski. Istnieje jednak możliwość, iż Kurek może znaleźć się drużynie w miejsce Wlazłego, który w sobotę doznał urazu.
Sporym zaskoczeniem, choć nie takiego kalibru, może być także brak w składzie reprezentacji na te zawody paru kędzierzynian, których w szerokiej kadrze przed tymi zmaganiami było aż ośmiu. O ile jeszcze jednak pominięcia Wojciecha Ferensa, Dominika Witczaka i Łukasza Wiśniewskiego można było się spodziewać, o tyle może zdziwić brak Michała Ruciaka i Grzegorza Boćka (na zdjęciu). Przyjmujący od kilku lat był bowiem żelaznym rezerwowymi i zawodnikiem od zadań specjalnych, z kolei atakujący był odkryciem ostatnich mistrzostw Europy.
To zresztą nie jedyne wypadki w historii siatkówki w naszym województwie. Przed mistrzostwami świata w 2002 roku Waldemar Wspaniały musiał zrezygnować z dwójki swoich podopiecznych z klubu i kadry na ich życzenie. Zarówno bowiem Rafał Musielak jak i Robert Szczerbaniuk nie wytrzymali trudów sezonu z powodów zdrowotnych i woleli poddać się leczeniom, aniżeli ryzykować kolejne urazy.
W 1978 roku piłkarz Odry Opole był w szerokiej kadrze na mundial w Argentynie. Trener Jacek Gmoch skreślił go jednak tuż przed turniejem. Ostatecznie jednak przedstawiciel niebiesko-czerwonych przegrał rywalizację z nie byle kim, a z najlepszymi napastnikami w historii naszej piłki. Sztab szkoleniowy postawił bowiem ostatecznie na takich graczy jak choćby Zbigniew Boniek, Grzegorz Lato, Włodzimierz Lubański czy Andrzej Szarmach.
Wychowanek Gwardii Opole i brązowy medalista mistrzostw świata 2009 w piłce ręcznej udział w dwóch kolejnych dużych turniejach miał już na wyciągnięcie ręki. Od ówczesnego bramkarza Zagłębia Lubin za każdym razem jednak w ostatniej chwili lepszy okazywał się Piotr Wyszomirski (pozycja Sławomira Szmala była niepodważalna). Sam zainteresowany jednak - tak jak choćby przed mistrzostwami Europy 2010 - przyznawał, że w ?sądnych dniach? gubił gdzieś formę.
Ważne imprezy koło nosa przeszły także innemu wychowankowi gwardzistów. Mimo tego, że wciąż jest najskuteczniejszym Polakiem w historii najsilniejszej ligi świata to ominęło go złote czasy ekipy Bogdana Wenty. To jest po części związane z faktem, że ze względów zdrowotnych w pewnym momencie zrezygnował z występów w reprezentacji, a potem (zapewne po części z racji wieku) nie mógł się już przebić, tudzież wrócić do kadry. Sam jednak podkreśla, że nie ma o to żalu do losu.
W dobre czasy polskiego szczypiorniaka nie wstrzelił się również jego ojciec Antoni wraz ze swoim kolegą z drużyny. Obaj panowie walczyli o wyjazd na olimpiadę w Monachium 1972, ale przez dziwny regulamin nie mogli tam ostatecznie pojechać. Gwardia bowiem spadła wtedy z ekstraklasy, a był przepis, że kadrowicze olimpijscy muszą w niej grać. Dlatego trener Janusz Czerwiński wziął ich na rozmowę i o ile Przybecki postanowił, że zmieni klub, żeby podjąć walkę o tyle Konfisz gdy okazało się, iż nie ma większych szans na wyjazd z powodów osobistych był zmuszony zrezygnować.